POMOC  USA







 

 

 

Nie zwracajmy uwagi na slogany o "wiecznej przyjaźni amerykańsko-izraelskiej". Ona, bowiem nie istnieje. Wycofywanie się Amerykanów z tej przyjaźni trwa od lat. Nigdy zresztą jej podstawą nie były sprawy duchowe czy interesy moralne, a wyłącznie kwestie polityczne. Przywódcy narodu w trakcie kampanii wyborczych zabiegają o przychylność społeczności żydowskiej, ale później upojeni władzą, rzadko zwracają swój wzrok ku Izraelowi.

Spójrzmy, zatem za kulisy rzekomej przyjaźni i oceńmy fakty:

1. Kiedy Harry Truman wezwał w 1948 r. do uznania młodego państewka Izraela, Departament Stanu zastosował embargo na dostawy broni. Nieuniknionej wojny z arabskimi sąsiadami Izrael i tak nie mógł wygrać, "po co więc wybierać stronę z góry przegraną?"!
  Harry Truman był prezydentem Stanów Zjednoczonych w latach 1945-1952. W swoich pamiętnikach Truman pisał: "Uważam, że Żydzi są bardzo, bardzo egoistyczni". "Nie obchodzi ich, jak wielu Estończyków, Łotyszów, Finów, Polaków, Jugosłowian czy Greków zostało zamordowanych, dręczonych lub przymusowo przesiedlonych, o ile tylko Żydzi są specjalnie traktowani" - kontynuował Truman w zapiskach poczynionych w 1947 r. Ta wypowiedź Trumana była typową dla antysemityzmu, jaki był powszechny w owym czasie we wszystkich odłamach amerykańskiego społeczeństwa. Prezydent Harry Truman podzielał generalizujące, negatywne opinie o Żydach.

2. Kiedy w 1967 r. Naser zaatakował Izraela, prezydent Johnson wypowiedział się mniej więcej tak: "Izraelu, wstrzymaj ogień, a my już zadbamy o twoje życie". Izraelczycy wstrzymali ogień, ale USA obietnicy nie dotrzymało. Walkę, która na nowo rozgorzała, Izrael musiał prowadzić w osamotnieniu. W taki sam sposób okazano mu przyjaźń przy okazji wojny Jom Kipur, walk w Libanie przeciwko OWP i w trakcie bombardowania pociskami rakietowymi Sadama Husajna. Natomiast Izrael zawsze musiał służyć amerykańskim interesom.

3. W przeszłości w amerykańskiej polityce liczyły się głosy społeczności żydowskiej. Dziś w USA rośnie liczba Arabów. Politycy, którym niepotrzebni Żydzi, nie potrzebują też Izraela.

4. Wielka jest obłuda Ameryki. Nie brak krajów, które nie mogą nic zaoferować Izraelowi, ale są zmuszane przez Amerykę do "opowiedzenia się za demokracją i wolnymi wyborami - bo inaczej popamiętają". Tymczasem obłudna Ameryka nic nie robi z Chinami, które mają ponad miliard konsumentów, z Arabią Saudyjską z miliardem baryłek ropy, z Syrią, której dyktatura praktykuje okrucieństwa. A w tym samym czasie chwali się je za cenny wkład w narodowe interesy Ameryki.

Tego rodzaju interesy mogą doprowadzić do przyznania prezydentowi Stanów Zjednoczonych Pokojowej Nagrody Nobla za doprowadzenie do pokoju na Bliskim Wschodzie, mimo że taki "pokój" gwarantuje czystki etniczne ludności żydowskiej.

Z punktu widzenia Boga, Izrael odpowie za naśladowanie grzechów zachodniego świata i godzenie się na amerykańskie szantaże, które czynią z obdarowanego niewolnika darczyńcy. Wszystkie przyszłe porozumienia Izraela nie zdadzą się na nic. Pewne jest przetrwanie Izraela i jego status narodu świętego. Lecz Stany Zjednoczone swoich obietnic nie dotrzymały i za to poniosą karę!

[na podstawie Franka Eikola, Shalom International]

 

 

 

 

Na poczatek

  Izrael Kultura Historia Turystyka Pomoc duchowa Żydzi w Polsce Czasy i Fakty

Copyright ©2002-2012 by Gedeon