ŚWIĘTO  NAMIOTÓW







 

DWOMA wielkimi świętami żydowskimi były: Święto Przejścia, od 15 do 21 Abib, czyli Nisan, który był pierwszym miesiącem, w roku i Święto Namiotów (mieszkanie w kuczkach), od 15 do 22 Tishri, który był siódmym miesiącem, odpowiadającym mniej więcej l październikowi, choć każdego roku różnie, w zależności od kalendarza żydowskiego, który był obliczany na podstawie czasu księżycowego. Wspomniane dwa święta dzieliły rok żydowski i były wielkimi sposobnościami spotykania się ludu oczekiwanego w Jeruzalemie ze wszystkich stron, by spędzić razem tydzień na dziękczynieniu Jehowie i składaniu Mu ślubów. Każde z tych świąt przedstawia początek roku - jedno, roku cywilnego, drugie - roku kościelnego. A jednak oba można określić jako religijne w znaczeniu oparcia całego narodowego rządu na religijnych podstawach. Izrael był narodem Boga, któremu Bóg nadał prawa.
    Podczas każdego z tych świąt składano szczególne religijne ofiary, wskazujące na naszego Pana i Jego ofiarę oraz na Kościół, Jego Ciało. Święto Wielkanocy (Przejścia) na początku roku było rocznicą wyzwolenia z Egiptu, baranek Wielkanocny przedstawiał Chrystusa, za nas złożoną ofiarę wielkanocną a następujące potem święto przedstawia wolność, radość i błogosławieństwo jakich doznają ci wszyscy z ludu Bożego, którzy "przeszli" dzięki wierze w Jego krew. Natomiast święto jesieni obchodzono w związku z Dniem Pojednania (Oczyszczenia) i jego ofiarami za grzechy. Ofiary te były typem lepszych ofiar obecnego Wieku Ewangelii i ostatecznego pojednania za grzechy całego świata, a co za tym idzie, ostatecznego usunięcia przekleństwa, które dotąd ciąży na całej ludzkości. To święto zostało ustanowione w czasie, gdy Izrael przeszedł z pustyni do Ziemi Obiecanej. Ono utrwalało pamięć życia na pustyni i wejście do Chanaanu, w którym doznali satysfakcji radowania, się z otrzymanego dziedzictwa i mieli bardziej konkretne miejsca zamieszkania. Było to rzeczywiście święto Nowego Roku i pewien rodzaj okazji do dziękczynienia za zbiór, czyli żniwo roku (2 Mojż. 23:16; 3 Mojż. 23:33-44).
    Potraktowanie tej okazji przez lud jest następująco opisane przez Edersheima i innych:
,,W Jerozolimie wszędzie ustawiono kuczki, na dziedzińcu i na dachu domu, na ulicy i skwerze. Te altanki, czyli kuczki, zbudowano z gałęzi drzew: oliwnego, palmowego, mirtowego, sosnowego, wierzbowego, itd. Nikt wtedy nie mieszkał w domu, bo wszyscy przebywali w kuczkach - wszyscy ludzie z miasta i tłumy z kraju. O wszelkich różnicach klasowych, wszelkich odrębnościach między bogatymi i biednymi, na jakiś czas zapomniano, gdy każdy mieszkał w takim samym mieszkaniu jak jego bliźni.
    Każdego poranka radosna procesja z muzyką udawała się w kierunku Sadzawki Syloe, z której nabierano wody do złotego dzbana, wylewanej następnie na ołtarz pośród okrzyków alleluja. Nocą, cztery złote kandelabry, każdy z czterema złotymi czarami, płonęły w centrum dziedzińca a światło emanujące z nich było widoczne w całym mieście. Wokół tych świateł pobożni mężczyźni z płonącymi pochodniami w ręku tańczyli przed tłumem, śpiewając hymny i pieśni chwały, a lewici zajmujący stanowisko na piętnastu stopniach prowadzących do dziedzińca niewiast w Świątyni, korespondującymi z piętnastoma psalmami stopni (Ps. 122- 134), akompaniowali pieśniom na instrumentach muzycznych.
    Iluminacja Świątyni była symbolem światła jakie miało rozchodzić się z Świątyni w ciemną noc pogaństwa. A gdy tylko ukazał się pierwszy promień poranka, kapłani zadęli w srebrne trąby armii Boga, która zbliżała się z uroczystym dźwiękiem trąb i nawoływań, by obudzić śpiących i wyrazić uroczysty protest przeciwko pogaństwu".
    Przypuszcza się, iż ostatniego wieczoru owego święta, gdy wspaniałe światło tej wielkiej iluminacji wygasało, Chrystus zwrócił uwagę na Siebie, gdy powiedział, "Jam jest światłość świata" (Jan 8:12), która ma świecić wiecznie i oświetlać nie tylko; Świątynię i Święte Miasto, lecz także cały świat.

"W ON OSTATECZNY DZIEŃ WIELKI ŚWIĘTA ONEGO"

Ostatni z tych siedmiu dni święta był nazywany Wielkim Dniem. Podczas tego dnia cały ceremoniał świąteczny oraz radość osiągały szczyt. Ponownie zbieramy wiadomości od Edersheima i innych, jak następuje:
    "Według tradycji żydowskiej słup obłoku w dzień, a ognia w nocy symbolizował obecność Boga i Jego kierownictwo. Po raz pierwszy ów słup ukazał się Izraelowi piętnastego Tishri, w pierwszym dniu święta. Tego dnia według podania, Mojżesz zszedł z Góry i ogłosił ludowi, iż przybytek Boga ma być wystawiony pośród niego. Zwracamy uwagę na to, że poświęcenie Świątyni Salomona i ukazanie się w niej chwały Szekinach miało miejsce w to święto (1 Król. 8; 2 Kron. 7).
    Ostatni, wielki dzień święta, był punktem kulminacyjnym całej tej symboliki. Wcześnie rano ludzie z rajskim jabłkiem (pomarańczą) w lewej ręce i z gałązkami w prawej maszerowali przy dźwiękach muzyki w procesji, na której czele szedł kapłan niosący złoty dzban, by do niego naczerpać wody z Sadzawki Syloe, leżącej na południowej stronie Świątyni. Kapłan, nabrawszy z tej sadzawki wody do złotego dzbana, udał się z powrotem na dziedziniec Świątyni pośród okrzyków tłumu i dźwięku cymbałów oraz trąb. Czas jego powrotu był tak ustalony, by przybył razem z procesją, gdy drudzy kapłani kładli części ofiar na ołtarz całopalenia przy końcu składania regularnych ofiar.
    Podczas każdego z tych siedmiu dni kapłani obchodzili ołtarz wokoło, mówiąc: "O, teraz więc dokonaj zbawienia, Jah! O, Jah, daj pomyślność!" Siódmego dnia jednak okrążyli ołtarz siedem razy, pamiętając, że mury Jerycha upadły w podobnych okolicznościach, przewidywali bowiem, że wskutek bezpośredniego działania Boga, mury pogaństwa upadną przed Jehową i świat będzie, leżał otworem przed Jego ludem, który go posiądzie.
    Po tym woda wypełniająca złoty dzban została wylana na ołtarz. Ceremonię tę rozumiano jako mającą żywotną ważność i widocznie symbolizowała wylanie Ducha Świętego. Natychmiast po wylaniu tej wody zaśpiewano pieśń Alleluja. Składała się ona z Psalmów, 113-118. Śpiewano je na przemian z odpowiedziami przy akompaniamencie fletu. Kiedy lewici zaintonowali pierwszą linię Psalmu, lud ją powtarzał a na każdą następną linię odpowiadał Allelu Yah (wysławiajcie PANA). Następnie lewici trzykrotnie zadęli w swoje srebrne trąby".

JEZUS UCZESTNICZY W ŚWIĘCIE

Nasz tekst opowiada o ostatnim Święcie Namiotów, w którym nasz Pan brał udział - o tym święcie, które się odbyło na sześć miesięcy przed Jego ukrzyżowaniem. Od jakiegoś czasu On "nie chciał bawić w ziemi Judzkiej, przeto że Żydowie szukali, aby go zabili" (Jan 7:1). W związku z mającym się odbyć świętem wielu zastanawiało się czy Jezus będzie w nim uczestniczył, gdyż wydaje się, iż znaczna liczba rozumiała, że najwyżsi kapłani byli tak zawistni wobec Niego, tak wrogo nastawieni, tak zawzięci, że podjęli pewne kroki, by pozbawić Go życia. Chociaż nasz Pan zdawał Sobie sprawę, że Jego życie jest pod Boską protekcją, dopóki nie wybije Jego "godzina", to jednak nie kusił Opatrzności niepotrzebnym stawaniem niebezpieczeństwu na drodze, raczej dostosowywał Swoje postępowanie do istniejących warunków. W taki też sposób upomniał Swoich uczniów: "A gdy was prześladować będą w tem mieście, uciekajcie do drugiego" (Mat. 10:23).
    Kontekst (wiersze 3-9) pokazuje, że w owym, czasie niektórzy bracia Pańscy (pozostałe dzieci Marii - porównaj Mat. 13:55, 56; Mar. 6:3) zdawali się wątpić w Jego Mesjanizm, nakłaniali Go do pójścia do Jerozolimy i dokonania tam potężnych czynów, gdzie najbardziej uczeni mężowie narodu mieliby okazję zobaczyć je, krytycznie ocenić, dostrzec wady i w miarę możliwości odrzucić Jego twierdzenia i cuda. Odpowiedź naszego Pana była następująca: "Idźcież wy na to święto, jąć jeszcze nie pójdę na to święto: bo mój czas jeszcze się nie wypełnił". Bo gdyby nasz Pan przyszedł za wcześnie na to święto, mógłby tym bardziej sprowokować urazę nauczycieli religijnych. Zwłoka w pójściu nie przynosiła szkody popularności Jego nauk, gdyż lud oczywiście dopytywał się o Niego, wyrażał podziw, rozprawiał na temat Jego dowodzeń, opowiadał jeden drugiemu, co widział i co słyszał w swych własnych miastach, wioskach, itd. Było to pod koniec świątecznego tygodnia, gdy nasz Pan ukazał się na scenie i natychmiast udał się do Świątyni. Była to chwila, kiedy lud przeżywał szczyt uczuć religijnych a Jezus zwrócił jego uwagę na głębokie duchowe rzeczy symbolizowane przez niego ustawicznie rok po roku.
    Przyjmuje się, że było to przy końcu wylewania wody na ołtarz ze złotego dzbana, napoju ofiarnego Jehowie, kiedy to tłumy w tamtejszym ciepłym klimacie odczuły pragnienie i to pragnienie pogarszało się przez patrzenie na wylewaną wodę, gdy Jezus oznajmił to, co stanowi kwintesencję naszej lekcji (wiersze 37, 38), "Jeźli kto pragnie niech do mnie przyjdzie a pije. Kto wierzy w mię, jako mówi Pismo, rzeki wody żywej popłyną z żywota Jego".
    Nic dziwnego, że lud, jak to przepowiedział Prorok, mówił, iż nasz Pan wypowiadał niezrozumiałe przypowieści i zdania. Jak nie wielu z tłumu, z tych którzy słyszeli Jego wypowiedź, mogło zrozumieć to poselstwo! A nawet pod błogosławionymi wpływami teraźniejszej dyspensacji Ducha, jak niewielu ma adekwatną koncepcję znaczenia tych słów!

PICIE ZE ŹRÓDŁA

Wszyscy mają jakieś pojęcie tego czym jest naturalne pragnienie i odświeżenie następujące po napiciu się literalnej wody, lecz aby zrozumieć słowa naszego Pana odnoszące się do wody żywota, której On miał udzielić, musimy śledzić dalej tę ilustrację i zdawać sobie sprawę z tego, że istnieją inne pragnienia i tęsknoty ludzkiej natury, które wymagają zaspokojenia, bo nie zaspokojone powodują niepokój i zmartwienie. Te tęsknoty serca krótko ponownie określamy jako pragnienia odpoczynku, pokoju, radości, społeczności, itd. Tylko do takich, którzy mają wspomniane pragnienia odnoszą się słowa - ,,Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości" (Mat. 5:6). W obecnych czasach wielu z naszej rasy jest tak zdeprawowanych umysłowo i fizycznie, iż nie odczuwa ani głodu, ani pragnienia, rzeczy lepszych od tych, które posiada - tacy są już w pełni zadowoleni z posiadanych niedoskonałych rzeczy. Apel Pana w czasie teraźniejszym nie odnosi się do takich, lecz do tych, którzy łakną i pragną, "Jeźli kto pragnie, niech do mnie przyjdzie a pije".
    Te słowa dotyczą obecnego Wieku Ewangelii, w którym nasz Pan poszukuje pragnących jednostek i znajduje je, a kiedy chcą pić ze strumienia Jego łaski i prawdy, znajdują zadowolenie, pociechę, radość, pokój, odpoczynek i błogosławieństwo, którego świat nie może ani dać, ani odebrać. Dlatego, błogosławieni są ci, którzy pragną, a darzeni względami są ci, którzy piją wodę wypływającą z uderzonej Skały - z naszego Pana (1 Kor. 10:4).
    Apostoł komentując słowa naszego Pana, wyjaśnia pierwszą ich część, nie drugą. Apostoł mówi (w. 39), "A to mówił o Duchu, którego wziąć mieli wierzący". Otrzymanie Ducha jest zaspokojeniem naszego pragnienia. Przez całe życie pijemy z tego źródła. I nie wcześniej będziemy zadowoleni, aż się obudzimy na podobieństwo Pana, jak to oznajmia Psalmista (Ps. 17:15): "Gdy się ocucę, nasycony będę obrazem obliczności twojej". Ludzkość będzie miała przywilej otrzymania Jego podobieństwa, jako doskonałego człowieka Jezusa Chrystusa, gdy tymczasem narodzone z ducha nowe stworzenia będą "nosiły" podobieństwo Jego niebiańskiego obrazu (1 Kor. 15:48, 49).

DUCH ŚWIĘTY JESZCZE NIE BYŁ DANY

Duch Święty oddziaływał na Proroków, którzy pod jego wpływem mówili i pisali. Jednak Duch Święty, udzielony Kościołowi Ewangelii podczas Zielonych Świątek i od tego czasu, jest różny. Jest to Duch usynowienia, Duch zrozumienia, a nie Duch prorokowania. Niemożliwym było, by ktokolwiek został spłodzony z Ducha jako syn Boga przed złożeniem przez Jezusa ofiary okupu na naszą korzyść, przed Jego wstąpieniem na wysokość i przedstawieniem zasługi owej ofiary w naszej sprawie Ojcu, przed przyjęciem jej przez Ojca. Wówczas (w Zielone Świątki) to błogosławieństwo Ducha usynowienia zostało wylane na Apostołów. Wszyscy inni przyjęci do członkostwa w Ciele Chrystusowym zostali potem uczestnikami tego jednego Ducha, przez którego wszyscy zostali zapieczętowani aż do wyzwolenia (Efez. 4:30).

WYPŁYWAJĄCY STRUMIEŃ

"Rzeki wody żywej popłyną z żywota [z ciała] jego". Ten wiersz nie wypełnił się w Zielone Świątki, podczas których naśladowcy Pańscy zaledwie zaczęli pić z duchowych prawd, łączących ich w jedno Ciało składające się z wielu członków, których Głową jest Jezus. Z tego Ciała ostatecznie przez Wiek Tysiąclecia będzie płynął strumień wody życia, błogosławiący cały świat. Nasz Pan odwołuje się do tego mówiąc, (Jan 12:48), iż Jego słowo będzie sądzić w owym ostatnim dniu - wielkim dniu, Tysiącletnim dniu. Świat będzie sądzony "każdem słowem, pochodzącem przez usta Boże" (Mat. 4:4). Woda życia przedstawia Prawdę, a nieprzebrana ilość tej wody życia, czyli Prawdy, pochodzącej z ust Pańskich, z ust uwielbionego Kościoła, będzie takim strumieniem, takim potokiem dopływającym do każdej części ziemi. "Ziemia będzie napełniona znajomością chwały Pańskiej, jako morze wody napełniają" (Abak. 2:14).
    W obecnym czasie, ci którzy piją z tego strumienia wody życia są jedynymi jednostkami uświęconymi w Jezusie Chrystusie i nasz Pan o takich powiedział, iż Jego łaska i prawda będą w nich jako źródło wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu. W Obj. 21 i 22 jest przedstawiony obraz zgrupowania różnych członków Ciała Chrystusowego w chwale. Całość obrazuje Nowa Jerozolima, z której wypływa potok wody życia, o którym mówi nasz Pan w Swym wystąpieniu. Będzie to wielka rzeka wody życia, po obu jej brzegach będą rosły drzewa życia, żywione i zaopatrywane przez nią, rodzące dobre owoce a liście tych drzew będą uzdrawiały narody.
    Tak rozumiane przemówienie Pana pokrótce obrazuje błogosławieństwa udzielane w Wieku Ewangelii Jego naśladowcom oraz błogosławieństwa, które w przyszłym Wieku będą pochodziły od nich ku pocieszę, błogosławieniu i podnoszeniu - restytucji - wszystkich rodzajów ziemi, które zechcą czerpać z tej rzeki wody życia, płynącej darmo. Do picia wszyscy zostaną zrozumiale i wyraźnie zaproszeni przez Ducha i Oblubienicę.

PODZIAŁ MIĘDZY LUDŹMI

Powinno się bardzo pragnąć pokoju i jedności. Jednakże nie zawsze są one możliwe, i nie zawsze korzystne. Gdyby wszyscy byli doskonali, pokój i jedność z pewnością byłyby jedynym właściwym stanem, lecz dopóki istnieją niedoskonałości, grzechy, itd., muszą istnieć różnice. W harmonii z tym nasz Pan oznajmił, iż Jego posłannictwo w obecnych warunkach nie przyniesie pokoju, ale miecz (Mat. 10:34). On będzie przyszłym Księciem Pokoju, lecz nie wcześniej aż pokój zostanie ustanowiony na sprawiedliwych podstawach. Przedtem On będzie Królem, który wraz ze Swym Kościołem będzie panował w sprawiedliwości, rozbijał laską żelazną złe systemy i rzeczy na kawałki, jako naczynia zduńskie (Żyd. 7:2; Ps. 2:9; Obj. 2:26, 27).
    Są tacy ludzie, którzy mówią pokój, pokój, gdy pokoju nie ma, gdy pokój jest niemożliwy. Niech lud Pański w tym nie uczestniczy, co nie znaczy, że ma wywoływać konflikty. Przeciwnie, Pismo Święte wszędzie upomina, by ludzie Boży byli pokojowi i wprowadzali pokój. Jednakże, pomimo wszelkich wysiłków i miłości do pokoju oraz stale wzrastających kwalifikacji do zaprowadzania pokoju, poselstwo udzielone im przez Pana będzie powodem rozpowszechniania niepokoju. Dlaczego? Dlatego, że nie ma społeczności pomiędzy jasnością i ciemnością, nie może być między nimi pokoju ani rozejmu, gdyż proporcjonalnie do tego jak jedno uzyskuje kontrolę, to drugie jest wykluczane (2 Kor. 6:14).
    W harmonii z tym w niniejszej lekcji stwierdzamy, iż z powodu słów Jezusa zaistniał podział wśród słuchających - jedni wyrażali aprobatę, drudzy byli w opozycji. Tak samo musi być z nami, gdy wznosimy w górę sztandar sprawiedliwości, bo gdy pozwolimy światłu Prawdy świecić, to wszyscy, którzy Prawdę miłują będą nią mniej lub więcej zainteresowani, w proporcji do szczerości swych serc, serc miłujących Prawdę. Ci natomiast, którzy miłują błąd będą nieprzyjaźni w proporcji do braku szczerości. Jeśli taki przypadek zaistniał w związku z naszym Panem, to czy możemy przypuszczać, iż z Jego uczniami mogłoby być inaczej? Zapewne nie. Nasze stopy musimy mieć obute "w gotowość Ewangelii pokoju". Gdy Ewangelia pokoju należy do nas, to stwierdzamy, że w miarę jak ją zanosimy drugim, nasza ścieżka postępu staje się trudniejsza i potrzebujemy wszelkiej protekcji jaką Pan przygotował w założeniach Swego planu, której też musimy się spodziewać, jako też Jego obietnic błogosławienia i wysławiania zwycięzców.

ZAWIŚĆ, ZŁOŚLIWOŚĆ, NIENAWIŚĆ, MORDERSTWO

Podczas gdy nasz Pan nauczał w Świątyni, władcy żydowscy, świadomi Jego obecności, spiskowali na Jego życie. Zwołano zebranie Sanhedrynu, którego urzędnicy byli obecni w Świątyni pośród ludu. Byli oni zobowiązani do znalezienia błędów w nauczaniu i uczynienie z nich pretekstu do wywołania w pewnej mierze powstania, a dalej aresztowania naszego Pana pod zarzutem głoszenia nauk zarówno przeciwnych Prawu Mojżeszowemu, jak i przeciwnych prawu rzymskiemu. Urzędnicy ci usiłowali oni wykorzystać każdą okazję, aby podstępem usidlić Jezusa kiedy nauczał, lecz nie byli w stanie tego uczynić, wrócili więc do Sanhedrynu, by złożyć sprawozdanie.
    Jaki smutny komentarz pozostawili ci mężowie o zakłamaniu ludzkiego serca, którzy w taki sposób starali się Jezusa aresztować i skazać na śmierć, a którzy byli najbardziej wpływowymi w tym najświętszym narodzie na ziemi. Nie tylko to, oni także byli doktorami Prawa - przypuszczalnie mężami najbardziej znającymi się na Prawie Mojżeszowym, jego literze i duchu - mężami, których pozycja w judaizmie korespondowała z tą jaką dzisiaj zajmują duchowni doktorzy w chrześcijaństwie. Możemy zapytać, jak to później uczynił Piłat, "I cóż wżdy złego uczynił"? W odpowiedzi musi się stwierdzić, że zło było tylko w sercach tych najbardziej utalentowanych, wykształconych i nominalnie najbardziej religijnych mężów w świecie.
    Możemy sobie wyobrazić, że gdyby ich ktoś zapytał o motywy takiego postępowania, odpowiedzieliby: "My jesteśmy tak lojalni wobec Boga, wobec Jego Prawa danego przez Mojżesza w interesie tego potężnego narodu, nad którym Bóg postawił nas władcami i nauczycielami, iż z żarliwością wydamy na śmierć tego człowieka, który choć zdaje się bać Boga, sympatyzuje z biednymi, itd., to jednak, wierzymy, iż jest najbardziej szkodliwym człowiekiem. On jest szkodliwy w tym, że sam przedstawia siebie jako Mesjasza i dlatego też, że istotnie jest zdolnym mężem i oszukał lud. Jeśli go tak pozostawimy, to stracimy władzę kontrolowania narodu, należącą obecnie do nas jako moralnych i intelektualnych wodzów narodu. Ten człowiek umocni się i cały naród Izraela będzie na nas spoglądał jak na niemądrych i wyciągnie z tego wniosek, że to on był w stanie dostrzec w nim Mesjasza, a my jego intelektualni zwierzchnicy byliśmy na tyle tępymi lub poza działaniem Boskiej łaski, że nie mogliśmy poznać czasu swego nawiedzenia".
    W taki sposób mogli oni rozumować w tym przedmiocie. Jednakże Boska znajomość tej samej sytuacji była wprost przeciwna, a mianowicie, iż oni byli hipokrytami, że pretendowali do tego czym w istocie nie byli, że wiele z ich wysławiania Boga i służby dla Niego było formalistyczną posługą ust i że u podstaw ich wysiłków i zawodu leżała pycha, że ta pycha została dotknięta w związku z powodzeniem naszego Pana i Jego mądrością oraz w związku z faktem, że tłumy zwracały uwagę na Jego poselstwo. Oni byli zawistni, złość płonęła w ich sercach, nienawidzili Go bez przyczyny, po prostu dlatego, że był lepszy, świątobliwszy, mądrzejszy niż oni i dlatego, że lud uznał ten fakt.
    Jak niebezpieczną rzeczą jest nienawiść, będąca pewną formą samolubstwa! Jak wielu pośród ludu Bożego w obecnych czasach jest przez nią dotkniętych, tak iż odrzuca możliwość uznania Jego Ducha, zamiast starać się o wzajemne zachęcanie, wzajemne powiększanie wpływu i zdanie sobie sprawy z tego, że cała praca jest jednym dziełem Bożym. Niestety, jak często spotyka się ducha walki i próżnej chwały! Jak nieprzyjemne to wszystko musi być w oczach Pańskich!

WDZIĘCZNOŚĆ (ŁASKA) ROZLAŁA SIĘ NA WARGACH JEGO

Kiedy urzędnicy Sanhedrynu powrócili, padło pytanie: gdzie jest wasz więzień? "Przeczżeście go nie przywiedli"? Nie byliście w stanie wpędzić go w matnię w oparciu o jego słowa? Czy to jest możliwe, aby jakiś człowiek mógł mówić publicznie i aby mężowie o tak bystrych umysłach jak wasze, nie byli zdolni wciągnąć go w zasadzkę słowną, która by pozwoliła sformować oskarżenie przeciw niemu jako nauczycielowi czegoś, co mogłoby być szkodliwe dla ludu. Czyżby nie mówił nic takiego, co mogłoby posłużyć do skonstruowania oskarżenia o pogwałcenie Zakonu Mojżeszowego lub prawa Rzymian? Odpowiedź mówiła sama przez się: ,,Nigdy tak nie mówił człowiek, jako ten człowiek".
    Lud Pański, usiłujący postępować Jego śladami, ciągle stwierdza, że świat wciąż pełen jest zawiści, złośliwości i nienawiści. W dalszym ciągu też stwierdza, że ,,świat nie zna nas, iż onego nie zna" (1 Jana 3:1). I także to (stwierdza), że pośród oponentów ludzi Pańskich, pośród tych, którzy usiłują im szkodzić, pośród tych, którzy starają się wpędzać ich w zasadzkę na podstawie ich własnych słów i aresztować, szkodząc ich reputacji, jeśli nie im osobiście, znajdują się niektórzy zacni tego, świata, mądrzy i pobożni w ocenie świata. Posłannictwo Pana do tak traktowanych jest następujące: "W cierpliwości waszej posiadajcie dusze wasze" (Łuk. 21:19). Tacy, postępując właściwie, strzegą swoich ust, aby nie grzeszyć nimi, by mogli nie tylko modlić się, lecz także walczyć, ażeby rozmyślanie ich serc i słowa ich ust były przyjemne Panu (Ps. 19:15). A na ile to jest prawdziwe w odniesieniu do nich, na tyle proporcjonalnie będzie także prawdą to, iż będą mądrzejsi i dyskretniejsi w swoich wypowiedziach niż inni - w przybliżeniu jak Ten, który mówił tak, jak żaden człowiek.
Ale, jaką ważną sprawą jest strzeżenie języka! O tym prawdę napisał Apostoł mówiąc, że osoba, która jest w stanie okiełznać swój język, jest też w stanie okiełznać całe ciało (Jak. 1:26; 3:2-12). Tak łatwo jest powiedzieć to czego się mówić nie powinno, tak łatwo niektórzy powtarzają złe pogłoski, rzucają cień na charakter drugiej osoby, mordują ją w ten sposób lub przynajmniej ranią ją, bądź szkodzą sprawom czy uczuciom lub dobremu imieniu drugiego. Starajmy się coraz bardziej w tych sprawach postępować jak nasz Pan, usiłując mówić tak jak inni ludzie nie mówią i w ten sposób okazywać cnoty Tego, który nas powołał z ciemności do Swojej wspaniałej światłości (1 Piotra 2:9).

- artykuł zaczerpnięty z miesięcznika religijnego "Teraźniejsza Prawda" `83(75).



Na poczatek
  Izrael Kultura Historia Turystyka Pomoc duchowa Żydzi w Polsce Czasy i Fakty

Copyright ©2004-2005 by Gedeon